I w końcu Praga. Nie spodziewałam się, że tak szybko tu wrócę. Fajnie.
Po drodze do miasta tankowanie, weszliśmy też do jednego hostelu, ale brak miejsc.
Cóż, pojechaliśmy na stare miasto połazić trochę. Co za pech jakiś, znów wieje zimny wiatr, zakładam kurtkę, a i tak marznę.

I

Na stateczku na Wełtawie jakaś impreza. Na moście Karola jak zawsze międzynarodowy tłum. Obok też jakaś wielopoziomowa impreza. Super znów tu być!
Poszliśmy jeszcze na rynek. Śmiesznie, bo Praga, jaką zapamiętałam z kiedyś tam, to miasto, które nigdy nie śpi. Tym razem byliśmy tam koło pierwszej i już wszystko pozamykane, kawiarenki puste. Na rynku niewiele ludzi.

There

Wróciliśmy w końcu do Skody, bo trzeba było przecież znaleźć jeszcze jakiś nocleg. W domu spisałam hostele i nie był to czas stracony, bo dojechaliśmy bez problemów do akademca, gdzie na szczęście znalazł się dla nas pokój. I jak na Pragę nawet nie taki drogi.
Tak więc nocleg w piątek, trzynastego spędziliśmy na ulicy Zikova pod numerem trzynastym ;)

There