świat / world >> maroko / morocco 2009 >> casablanca
Maroko / Morocco 2009
miasto legenda / the legend town
Maroko - Casablanca
7.05.2009
5 179 km
Noc się dłuży, spać nie mogę, a jak już w końcu zasypiam, to mnie budzą i sadzają obok mnie jakiegoś kolesia (okazało się, że jak spałam, to autobus się zapełnił). Zaspana byłam i wystraszyłam się, bo koleś kaszlał i kaszlał. Popsuło mi to skutecznie humor. W dodatku za oknem padał deszcz i było mi zimno.
W Casa zlądowaliśmy po ósmej. Wszyscy byliśmy zmęczeni, a mała toaleta w łazience niewiele pomogła. No i powstał problem, na który dworzec jechać, bo jest ich tu kilka. Chcieliśmy zostawić bagaże, najlepiej na tym dworcu, z którego pojedziemy dalej. W końcu zapadła decyzja, że jedziemy na CTM. Wpakowaliśmy się do trzech taxówek (a tańszej trzeba było się naszukać - po 15 dh). Kierowca był genialny, korki trochę były, a on wyprzedzał to prawą to lewą, nieważne, że po pasie dla przeciwnego kierunku ;) Generalnie kto pierwszy ten lepszy i już. I jakoś to wszystko funkcjonuje ;)
Jesteśmy w legendarnej Casablance! Miasto jest spore, dużo nowoczesnych wielkich budynków. A wszędzie budują się nowe. Niezły kontrast po tym, co widzieliśmy dotąd. Po drodze widać spory port.
Na dworcu okazało się, że nie ma w ogóle przechowalni bagażu, z powodu terrorystów z tego, co zrozumiałam. Hmmm, i znów co robić? Nic, ładujemy się z powrotem do taxówek i jedziemy z bagażami do meczetu.
It seems the night will never end.
W Casa zlądowaliśmy po ósmej. Wszyscy byliśmy zmęczeni, a mała toaleta w łazience niewiele pomogła. No i powstał problem, na który dworzec jechać, bo jest ich tu kilka. Chcieliśmy zostawić bagaże, najlepiej na tym dworcu, z którego pojedziemy dalej. W końcu zapadła decyzja, że jedziemy na CTM. Wpakowaliśmy się do trzech taxówek (a tańszej trzeba było się naszukać - po 15 dh). Kierowca był genialny, korki trochę były, a on wyprzedzał to prawą to lewą, nieważne, że po pasie dla przeciwnego kierunku ;) Generalnie kto pierwszy ten lepszy i już. I jakoś to wszystko funkcjonuje ;)
Jesteśmy w legendarnej Casablance! Miasto jest spore, dużo nowoczesnych wielkich budynków. A wszędzie budują się nowe. Niezły kontrast po tym, co widzieliśmy dotąd. Po drodze widać spory port.
Na dworcu okazało się, że nie ma w ogóle przechowalni bagażu, z powodu terrorystów z tego, co zrozumiałam. Hmmm, i znów co robić? Nic, ładujemy się z powrotem do taxówek i jedziemy z bagażami do meczetu.
It seems the night will never end.
Okazało się, że w meczecie nie ma problemu, plecaki można zostawić w recepcji. Miejscowi nazywają go Le Mosque. Jest ogromny. Kupujemy bilety. Normalne 120 dh, studenckie 60 dh. Wydatek to spory, więc każdy z nas kombinuje, żeby jednak wejść na studencki, na te same legitki.
W końcu w większej grupie wchodzimy do środka. Przy wejściu zdejmujemy buty, które chowamy do plastikowych reklamówek. Pani przewodnik opowiada z szybkością karabinu, ale za szybko to wszystko, nie da się jednocześnie jej słuchać i robić jakieś fajne fotki. Ja wybieram oczywiście to drugie.
There's no problem with leaving the backpacks in the mosque
W końcu w większej grupie wchodzimy do środka. Przy wejściu zdejmujemy buty, które chowamy do plastikowych reklamówek. Pani przewodnik opowiada z szybkością karabinu, ale za szybko to wszystko, nie da się jednocześnie jej słuchać i robić jakieś fajne fotki. Ja wybieram oczywiście to drugie.
There's no problem with leaving the backpacks in the mosque
Le Mosque robi wrażenie. Jest ogromny i piękny. Marmurowa podłoga jest zimna, ale tak wypolerowana, że niesamowicie wychodzi na zdjęciach. Niesamowite są też zdobienia, podłoga, ściany, sufity, nie można się w tak krótkim czasie na to wszystko dość napatrzeć.
Na dole jest jeszcze sala, w której wierni myją się przed modlitwą. To też niesamowitej urody miejsce, tak namiętnie je z Anią fotografujemy, że ani się obejrzałyśmy, a wszyscy gdzieś zniknęli. Okazało się, że byli jeszcze w hammamie, do którego nam nie było już dane dotrzeć.
Le Mosque is impressive.
Na dole jest jeszcze sala, w której wierni myją się przed modlitwą. To też niesamowitej urody miejsce, tak namiętnie je z Anią fotografujemy, że ani się obejrzałyśmy, a wszyscy gdzieś zniknęli. Okazało się, że byli jeszcze w hammamie, do którego nam nie było już dane dotrzeć.
Le Mosque is impressive.
Medinę odpuszczamy, bo czas już się zbierać. Przy meczecie nie ma w ogóle taxówek, a jak już się jakaś znalazła, to kierowca zażądał jakąś kosmiczną kwotę. Tak, jakby mu w ogóle na pracy nie zależało. Hmmm. Przeszliśmy kawałek i znów ten sam dylemat, na który jechać dworzec. Z jednego miały odjeżdżać grand taxi, z drugiego pociągi.
Mnie tam było wszystko jedno, byle nie stać bez sensu i nie debatować, bo zmęczenie i niewyspanie znów zaczęło dawać znać o sobie, a plecak ciążył.
We
Mnie tam było wszystko jedno, byle nie stać bez sensu i nie debatować, bo zmęczenie i niewyspanie znów zaczęło dawać znać o sobie, a plecak ciążył.
We
W końcu, po dalszej wędrówce udało się zatrzymać trzy taxówki (10 dh/os), które odwiozły nas na dworzec kolejowy. Do pociągu niewiele czasu (bilety 103 dh), a dobrze byłoby jeszcze coś zjeść. Część idzie do baru po jakieś kanapki (18 dh), druga część pilnuje bagaży, potem na odwrót.
Pociąg nieźle zatłoczony, musimy się podzielić. Ładujemy się z Darią do pięciu kobietek. Jest z nimi chłopczyk, którym się wciąż zachwycają. Młodsza z nich pyta dokąd jedziemy. Mają henną pomalowane ręce i nogi.
Pociąg całkiem ładny, z klimą, tylko wlókł się i wlókł. Pan w okienku pokazywał mi, że w Fezie będziemy o czwartej, a byliśmy o piątej. Ale fajnie się tu pociągiem przejechać, dużo fajniej, niż autobusem.
We walk and walk and finally we find three taxis (10 dh per person)
Pociąg nieźle zatłoczony, musimy się podzielić. Ładujemy się z Darią do pięciu kobietek. Jest z nimi chłopczyk, którym się wciąż zachwycają. Młodsza z nich pyta dokąd jedziemy. Mają henną pomalowane ręce i nogi.
Pociąg całkiem ładny, z klimą, tylko wlókł się i wlókł. Pan w okienku pokazywał mi, że w Fezie będziemy o czwartej, a byliśmy o piątej. Ale fajnie się tu pociągiem przejechać, dużo fajniej, niż autobusem.
We walk and walk and finally we find three taxis (10 dh per person)