I już Wrocław. Sama nie wiem, czy się cieszyć, że już wróciłam, czy smucić. Tu kompletnie inny świat, trochę szok, ludzie mi jakoś nie pasują... Tam ludzie są kompletnie inni, tu mi jakoś dziwnie...
Na dworzec docieramy w sam raz na czas. Kupuję sobie paczkę chipsów, intuicja mi podpowiada, że pomogą na moje dolegliwości żołądkowe. I o dziwo pomogły ;) Hmmm.

And it's Wrocław already. I don't know if to be lucky that I'm back or to cry. It's completely different world here,