Dotarłam do Dam, czyli ścisłego centrum. Jest tu Pałac Królewski, dziś zamknięty i niezbyt ładny Pomnik Narodowy upamiętniający drugą wojnę światową. Generalnie plac nie zachęca do dłuższego na nim pobytu, więc szybko zostawiam go w tyle.
Podążyłam na południe zobaczyć niskimi domkami. Kiedyś rezydowały tu siostry Beginki, pomagając biednym i chorym. Jest tu też mały kościółek i najstarszy drewniany dom w Amsterdamie. Dziś Begijnhof jest ogólnodostępny przez dwoje drzwi, ale nie wiem, jak je otworzyć, bo wchodziłam za grupą turystów ;) Szkoda, że nie ma tu ławeczek, żeby przysiąść na chwilę i odpocząć, bo niektórzy piszą, że jest to miłe miejsce na relaks. I jest :)

I reach Dam in the very center. There's a Royal Palace here, but it's closed today and not a very nice National Monument commemorating the WWII. Generally the square doesn't encourage to spend here more time so I leave it behind.
I go south to see

Begijnhof.

It's a small green courtyard hidden among nice small houses. Beguines

used to live here, helping the sick. There's also a small church here and the oldest wooden house in Amsterdam. Today everyone can come here through two door, but don't ask me how to open them, I just followed a group of tourists ;) It's a shame that there aren't any benches here, to sit and rest for a while. Some people write it's a nice place for relax. Well, in fact it is :)

Carillon w pobliżu wybił właśnie jedenastą, a to oznaczało, że można poszukać Vleminckx, czyli budki (a właściwie okienka w ścianie), gdzie są ponoć najlepsze frytki w mieście. Porcja średnia kosztuje 3,30€, w tym majonez 0,60€. Hmm, bardzo chciałam ich spróbować, bo są wychwalane pod niebiosa, ale... frytki z majonezem to jednak nie najlepszy pomysł. Sam majonez jest taki sobie w smaku, żadna rewelacja, a w połączeniu z frytkami powoduje, że danie jest bardzo ciężkie i to czuć. Frytki jak frytki, fakt, że dobre, ale jak dla mnie nic specjalnego ;)

A nearby carillon has just belled eleven o'clock. It means it's time to look for Vleminckx. It's a hole in a wall where they say are the best chips in the city. Medium cost 3,30€, including mayonese for 0,60€. Hmm, I wanted to try them very much, 'cause people praise them to the skies, but... chips with mayonese it's not the best idea. The mayo tastes so and so, and connecting with chips it makes the dish very havy and it feels. Chips as chips, good, but nothing spacial for me ;)

Następny przystanek to kwiatowy targ (Bloemenmarkt). Ktoś gdzieś tam napisał, że nie warto, bo to już nie jest kwiatowy targ, ale miejsce dla turystów. Pamiątek jest tu zatrzęsienie, to fakt (ale za to jest to dobre miejsce na ich zakup), ale kwiatów i cebulek też jest sporo. Tulipany na przykład można było dostać taniej, niż widziałam później w zwykłej kwiaciarni. I królują zestawy do szybkiej uprawy, hehe, czyli w puszce z ziemią jest już gotowa wsadzona cebulka, czy nasionka, wystarczy podlać i powinno wyrosnąć.
Jeden ze straganów szczególnie przypadł mi do gustu. Był dość spory, a nad całym sufitem wisiały suszki, które pięknie pachniały.

The next stop is the flower market (Bloemenmarkt). Someone has written it's not worth to see, that it's not a real flower market, but a place for tourists. Well, there are lots of souvenirs, it's a fact (but in the same time it's a good place to buy them), but there are also lots of flowers and bulbs. For example the tulips are cheaper then I saw later at a florist's. And there are lots of easy growing sets, haha, it's just a can with soil and bulbs or seeds, it's enough to water them and they should grow.
One of the stalls tickled my fancy, it was the one with dry flowers hung under the ceiling. They smelled so fine.

W pobliżu jest Munttoren, część dawnych murów miejskich. Jest to stara wieża monetarna, która podczas wojny z Anglią i Francją służyła jako mennica. Jest w niej sklepik z porcelaną z Delft. Hmm, piękne rzeczy tam są, ale ceny z lekka powalają... Tanio też się da, ale jakość raczej marna. Jest i carillon :)
Dalej Amstel. Staram się łapać każdy promyk słońca na fotki, niestety nie zawsze się to udaje. Mijam ładny widok na zwodzony most Groenburgwal, a za nim Zuiderkerk.

In the neighbourhood there is Munttoren, a part of medieval city walls. It's an old mint tower, which served to mint coins during the war with England and France. There is a shop inside with porcelain from Delft. Hmm, the things are so pretty, but the prices are not... There are also cheap small things, but not good quality. There's also a carillon :)
Then Amstel. I try to catch the sunshine for photos, unfortunatelly not always it's possible. I pass by a nice view over the drawbridge Groenburgwal, and Zuiderkerk behind.

A potem już idę prosto do Stopera, czyli 12:30 występuje tu ktoś z tzw. 'młodych talentów'. Młode talenty mogą taki koncert potraktować jako próbę generalną, a ludzie mogą przyjść posłuchać za darmo.
Dziś Maartje Rammeloo śpiewa kilka fragmentów po francusku. Nie jestem znawcą opery, ale zdaje mi się, że pani jest bardzo utalentowana. Aż trudno czasem uwierzyć, co można wyciągnąć z ludzkiego głosu... Co prawda koncert odbywa się nie w sali operowej, ale w sali przy wejściu, ale i tak warto przyjść.

Then I go stright to Stopera -

Muziektheater

to hear the lunch concert. Every Thuesday at 12:30 one

of young talents gives a concert here. They can treat it as a dress rehearsal, and poeple can listen to the concert for free.
Today Maartje Rammeloo sings a few fragments in french. I'm not an expert in opera, but it seems the lady is very talented. Sometimes it's hard to believe what can be pulled out from a human voice... The concert isn't in the opera room, but in a room near the entrance, but it was worth to come here anyway.