europa / europe >> bałkany / balkans 2014 >> ohrid
Bałkany / Balkans 2014
wreszcie nieco lenistwa / finally a bit lazy
Macedonia - Ohrid
21.08.2014
2 556 km
Dziś śpimy dłużej, bo aż do dziewiątej. Należało nam się ;)
W końcu wychodzimy do miasta poszukać śniadania. Po drodze mamy pekarę, więc kupuję banicę. Czemu wciąż zapominam o ajranie?! Krzesła na dworze poskładane jeszcze i przypięte łańcuchem, więc nie ma za bardzo jak usiąść.
Na bazarze kupujemy owoce (cena specjalna uniwersalna dla nas jak wszędzie sto denarów).
We
W końcu wychodzimy do miasta poszukać śniadania. Po drodze mamy pekarę, więc kupuję banicę. Czemu wciąż zapominam o ajranie?! Krzesła na dworze poskładane jeszcze i przypięte łańcuchem, więc nie ma za bardzo jak usiąść.
Na bazarze kupujemy owoce (cena specjalna uniwersalna dla nas jak wszędzie sto denarów).
We
Idziemy do miasta, trochę oglądamy pamiątki i idziemy na plażę. Plaża jest malutka, kamienista, właściwie w mieście, ale za to są częściowo zdezelowane leżaki, za które nie trzeba płacić. I plażujemy, w samo południe... Woda jest dość zimna, choć czyściutka, a pływając można popatrzeć na ładne stare domki.
We
We
Po drugiej idziemy do wczorajszej restauracji z widokiem. Jak dla mnie za gorąco jeszcze na obiad, więc pałaszuję tylko szopską. Chyba na obiad jest o wiele za wcześnie, bo zamówienie przyjmuje pan kucharz, za chwilę przychodzi ta sama pani, co wczoraj i pisze zamówienie po raz drugi, a po raz trzeci inny kelner pyta się co zamówiliśmy gdy przychodzi do płacenia.
Nad głowami rosną kiwi, a na górze suszy się papryka.
We
Nad głowami rosną kiwi, a na górze suszy się papryka.
We
Mieliśmy dziś nie zwiedzać, ale jednak ciężko wytrzymać nic nie robiąc, więc po obiedzie zwiedzamy miasteczko.
Najpierw idziemy do Cerkwii Św. Zofii (magiczne 100 denarów), kiedyś meczetu. W środku piękne stare freski, szkoda, że nie można robić zdjęć. Warto wejść, choć szkoda, że ołtarze są przesłonięte.
We
Najpierw idziemy do Cerkwii Św. Zofii (magiczne 100 denarów), kiedyś meczetu. W środku piękne stare freski, szkoda, że nie można robić zdjęć. Warto wejść, choć szkoda, że ołtarze są przesłonięte.
We
Dalej trzeba wspiąć się nieco w górę i później zejść w dół, żeby zobaczyć kościółek Św. Jovana Kaneo. Do środka co prawda wejść się nie da, ale za to kościółek sam w sobie jest bardzo ładny i położony na malowniczym cyplu, z którego widać brzegi jeziora.
We
We
Dalej znów idziemy w górę. Mijamy budowę uniwersytetu, a przy nim wykopaliska. Hmm, co za sens do tego małego miasteczka sprowadzać rzesze studentów? Mało tu turystów? Pewnie niedługo już nie będzie tu tak samo...
Za niedoszłym uniwerkiem jest spory kościółek, chyba właśnie odnowiony. Nie wchodzimy, a zamiast tego wspinamy się jeszcze bardziej w górę, do fortecy króla Samoila (30 denarów). Forteca pobiła wszystko, co było dotąd na głowę, widać stąd pięknie całe miasto i całe jezioro. Widoki są cudne, szczególnie na stare miasto. Dużo rośnie tu cyprysów, które nieodmiennie kojarzą mi się z Italią. Tak tu pięknie, że aż ciężko się od tych widoków odczepić.
We
Za niedoszłym uniwerkiem jest spory kościółek, chyba właśnie odnowiony. Nie wchodzimy, a zamiast tego wspinamy się jeszcze bardziej w górę, do fortecy króla Samoila (30 denarów). Forteca pobiła wszystko, co było dotąd na głowę, widać stąd pięknie całe miasto i całe jezioro. Widoki są cudne, szczególnie na stare miasto. Dużo rośnie tu cyprysów, które nieodmiennie kojarzą mi się z Italią. Tak tu pięknie, że aż ciężko się od tych widoków odczepić.
We
Z fortecy można pójść już tylko w dół.
Niedaleko jest kolejny kościółek (100 denarów). Nie wchodzimy już do środka, tylko siadamy na chwilę na dziedzińcu. Obserwuję małą jaszczurkę, która hasa po starej płycie nagrobnej. Miejsce jest super.
Amfiteatr odpuszczamy.
We
Niedaleko jest kolejny kościółek (100 denarów). Nie wchodzimy już do środka, tylko siadamy na chwilę na dziedzińcu. Obserwuję małą jaszczurkę, która hasa po starej płycie nagrobnej. Miejsce jest super.
Amfiteatr odpuszczamy.
We
Idziemy dalej parkiem w dół, wychodząc obok starej opuszczonej szkoły. I fići :) Pan, który obok maluje płot zagaduje nas, rozmowa toczy się wokół kupna tu domu (40 tys. euro za 400m działkę ze zrujnowanym domkiem). Pan też kupił działkę i wybudował tu dom po dwunastu latach pracy w Austrii. Teraz mieszka tu na stałe.
Na dole czeka promenada. Stąd też są ładne widoki. Jest scena, wygląda, jakby coś się za chwilę miało dziać. Siadamy na trochę na murku, jak wielu ludzi. Potem idziemy do sklepu i siadamy na ławce, wszyscy oprócz mnie polskim sposobem sączą piwo (tu w ogóle nie ma takiego zwyczaju). Pieczona kukurydza też jest całkiem dobra.
Trwa tu festiwal chórów, chóry po prostu ustawiają się na deptaku i śpiewają, a za widzów mają przechodniów.
Robi się zimno, więc niespiesznie wracamy do domu. Zmęczona już jestem nieźle. I głodna ;) Robię jeszcze do późna pranie.
We
Na dole czeka promenada. Stąd też są ładne widoki. Jest scena, wygląda, jakby coś się za chwilę miało dziać. Siadamy na trochę na murku, jak wielu ludzi. Potem idziemy do sklepu i siadamy na ławce, wszyscy oprócz mnie polskim sposobem sączą piwo (tu w ogóle nie ma takiego zwyczaju). Pieczona kukurydza też jest całkiem dobra.
Trwa tu festiwal chórów, chóry po prostu ustawiają się na deptaku i śpiewają, a za widzów mają przechodniów.
Robi się zimno, więc niespiesznie wracamy do domu. Zmęczona już jestem nieźle. I głodna ;) Robię jeszcze do późna pranie.
We