europa / europe >> bałkany / balkans 2014 >> travnik
Bałkany / Balkans 2014
spacer po mieście / a walk around the town
Bośnia - Travnik
29.08.2014
3 692 km
Rano wstajemy o szóstej, bo o siódmej wyjazd. Poszliśmy jeszcze do pekary za rogiem, żeby zjeść śniadanie. Nie wiem czemu nikt nie wpadł na to, żeby wrócić do kwatery i zjeść normalnie przy stole? ;) Jedliśmy pod sklepem. Nie, żeby mi to przeszkadzało ;) A wszystko było pycha! Chrupiące precelki i mini rogaliki i bułka kukurydziana. Mniam!
Niestety trzeba było w końcu ruszyć w drogę. Droga niedaleka, ale wkrótce wjeżdżamy w góry i nie da się jechać za szybko. Po drodze jeszcze mały stop na kawę w restauracji z widokiem na jezioro i most po drugiej naprzeciwko.
We get up at six, at seven we go out.
Niestety trzeba było w końcu ruszyć w drogę. Droga niedaleka, ale wkrótce wjeżdżamy w góry i nie da się jechać za szybko. Po drodze jeszcze mały stop na kawę w restauracji z widokiem na jezioro i most po drugiej naprzeciwko.
We get up at six, at seven we go out.
W Travniku jesteśmy o jedenastej. Nie bardzo możemy znaleźć adres, pytamy najpierw policjanta, później jakiś kolesi, oni zastanawiają się i zastanawiają, chyba czekali na auto, bo chcieli nas zawieźć, my odjechaliśmy, bo za długo to trwało i znaleźliśmy się przy jakiejś zajezdni autobusowej, bo szukaliśmy hiży, a nie normalnego adresu. Kolesie nas znajdują pięć minut później, po co oni tak usilnie nas szukali? ;) No ale w końcu znajduje nas też Enes, kolega Seby z Monachium.
Enes zaprasza nas najpierw do domu na mały poczęstunek i pogawędkę. Szkoda, że rozmowa toczy się po niemiecku, rozumiem tylko trzy po trzy, a Enes nie boi się opowiadać o rzeczywistości. Nie wygląda to zbyt wesoło.
We're in Travnik at eleven.
Enes zaprasza nas najpierw do domu na mały poczęstunek i pogawędkę. Szkoda, że rozmowa toczy się po niemiecku, rozumiem tylko trzy po trzy, a Enes nie boi się opowiadać o rzeczywistości. Nie wygląda to zbyt wesoło.
We're in Travnik at eleven.
A później idziemy zwiedzać miasto. Enes oprowadza nas i opowiada o mieście i jego historii. Wszystko to bardzo ciekawe, tym bardziej, że Travnik był kiedyś stolicą Bośni.
W mieście jest kilka grobów dawnych wezyrów i vijivodinów. Stoją pod daszkami, wprost na ulicy. Jednego z nich ludzie nienawidzili, bo był okrutny i poeta, którego miał zgładzić przepowiedział mu, że grób jego, poety, będą kiedyś odwiedzać tłumy, a grób wezyra tylko psy będą obsikiwać. I przepowiednia owa się ponoć spełniła.
Po drodze mijamy wieżę zegarową, jedną z dwóch w mieście, a to już kolejna ciekawostka, bo Travnik to jedyne miasto, w którym wieże zegarowe są dwie.
Mijamy też muzeum z parowozem przed nim. Szkoda, że nie ma więcej czasu.
Idziemy do domku, w którym urodził się noblista Ivo Andrić. Domek jest ciekawy i ładny, są tu tez pamiątki po Andriću, głównie multum wydań jego książek, z całego świata. Bośniacy są z niego dumni i nic w tym dziwnego.
And then we go for sightseeing.
W mieście jest kilka grobów dawnych wezyrów i vijivodinów. Stoją pod daszkami, wprost na ulicy. Jednego z nich ludzie nienawidzili, bo był okrutny i poeta, którego miał zgładzić przepowiedział mu, że grób jego, poety, będą kiedyś odwiedzać tłumy, a grób wezyra tylko psy będą obsikiwać. I przepowiednia owa się ponoć spełniła.
Po drodze mijamy wieżę zegarową, jedną z dwóch w mieście, a to już kolejna ciekawostka, bo Travnik to jedyne miasto, w którym wieże zegarowe są dwie.
Mijamy też muzeum z parowozem przed nim. Szkoda, że nie ma więcej czasu.
Idziemy do domku, w którym urodził się noblista Ivo Andrić. Domek jest ciekawy i ładny, są tu tez pamiątki po Andriću, głównie multum wydań jego książek, z całego świata. Bośniacy są z niego dumni i nic w tym dziwnego.
And then we go for sightseeing.
Dalej czeka na nas wyżera w postaci przepysznych ćevapćići. Enes zachwalał, że są najlepsze na świecie i ma rację, dodatek baraniny powoduje, że smakują jak nigdzie indziej. Średnią porcję da się zjeść tylko przy bardzo wielkim głodzie. Mniam!
Idziemy dalej, do Plava Voda. To kompleks restauracji położonych nad rzeczką. Siadamy na chwilę na kawę. Kawa podana na tradycyjny tutejszy sposób, ale z dodatkiem... papierosa. Tego jeszcze nie widzieliśmy ;)
A na górze wznosi się forteca (2,5 marki). Warto się do niej wspiąć, bo widoki są super, na stare miasto i wzgórza dookoła. Widać też liczne minarety i wieżę zegarową. I cmentarz...
W wieży obejrzeć można ciekawą wystawę historyczno – etnograficzną. Są tu stroje różnych narodów zamieszkujących dawną stolicę, wiszące obok siebie i opisana jej historia. Ciekawe.
And then
Idziemy dalej, do Plava Voda. To kompleks restauracji położonych nad rzeczką. Siadamy na chwilę na kawę. Kawa podana na tradycyjny tutejszy sposób, ale z dodatkiem... papierosa. Tego jeszcze nie widzieliśmy ;)
A na górze wznosi się forteca (2,5 marki). Warto się do niej wspiąć, bo widoki są super, na stare miasto i wzgórza dookoła. Widać też liczne minarety i wieżę zegarową. I cmentarz...
W wieży obejrzeć można ciekawą wystawę historyczno – etnograficzną. Są tu stroje różnych narodów zamieszkujących dawną stolicę, wiszące obok siebie i opisana jej historia. Ciekawe.
And then