A tuż za murami Mdiny zaczyna się Rabat. Aga z raczej pusta i tylko czasem widać przemykających mieszkańców, o tyle Rabat to prawdziwie żyjące miasto. Słychać muzykę, rozmowy, czuć zapachy. I można znaleźć normalne sklepy z wodą w normalnych cenach ;)
Przy głównym placu dominuje kościół St. Paul. Wchodzę na chwilę. Ładnie, choć znów ciemno.
Zresztą ponoć te Żal mi też, że nie weszłam do Do Domus Romana, Katakumb i Muzeum Historii Naturalnej można kupić łączony bilet za 12 euro - Rabat & Mdina Multi-Site Ticket.
Kupuję trochę tradycyjnych słodkości od pana w sklepiku. Cannoli z kremem czekoladowym są pycha!

Domus Romana, St Paul's Catacombs & National Museum of Natural History

I nagle czary – na skwerkach i ławeczkach pojawia się pełno ludzi! Przed chwilą jeszcze w ogóle ich tam nie było, teraz nagle się pojawili ;) Siedzą sobie i gadają. I przyglądają się zbłąkanym o tej porze turystom, zwłaszcza pojedynczym ;)
Bardzo fajny zwyczaj, zamiast zamykać się w domach, jak emeryci u nas i przez to tylu z nich jest samotnych, tu ludzie spędzają popołudnia razem. Ławki są na każdym kroku. Bardzo mi się to podoba, we Włoszech było tak samo.
Rabat jest bardzo fajnym miastem do powłóczenia się. Ja włóczę się już w poszukiwaniu przystanku, bo chcę dziś jeszcze zobaczyć Dingli.

And suddenly magic - on

Z tymi przystankami w Rabacie to nie jest tak prosto, bo autobusy jeżdżą wszędzie dookoła i pokapuj się tu który jedzie którędy. Najlepszą opcją jest pójść na główny terminal między Mdiną i Rabatem, tym bardziej, że widziałam tam pastizzerię, w której pełno było miejscowych, a to zawsze dobrze wróży. Nie wchodziłam, bo wtedy akurat nie byłam głodna, a szkoda ;)
Teraz wracać już mi się tam nie chce, bo do zachodu słońca została tylko godzina.

The