Rano ostatnie śniadanie na tarasie. Trzeba pożegnać się już z tym pięknym widokiem.
Wychodzę po dziesiątej. Czekam cierpliwie na autobus, który spóźnia się 18 minut.
Po drodze do Cirkewwa robię fotki, bo już tu pewnie nie wrócę. W autobusie klima daje tak, że owijam się szalem i zakładam czapkę... chore!
Jeden prom właśnie odpłynął, następny za trzy kwadranse.
I