Ten blog
Ten blog
 
 
 
 

 europa / europe  >>  malta 2015  >>  nadur


Pisa, Cinque Terre i Malta 2015


wyprawa po ftirę / expedition for ftira

mt
Malta - Nadur
3.10.2015
2 862 km

O 6:15 mam autobus do Nadur. Pierwszy kierunek to tradycyjna gozyjska piekarnia Jest jeszcze otwarta! Rano piecze się tu chleb, a pod wieczór głównie turyści przyjeżdżają po tradycyjną ftirę (np. wegetariańska 5,50 euro). Myślałam, że ftira to kanapka (i tak też jest), a okazuje się, że tutaj to rodzaj pizzy :) Z ziemniakami.
W piekarni uwijają się trzy panie.
Moja ftira będzie gotowa za pół godziny, więc idę rozejrzeć się po miasteczku. A gdzież tu można iść, jak nie w kierunku, gdzie znad budynków wystaje kopuła kościoła? ;) Jest tu spory remontowany plac, stary Datsun i knajpa. Gdzieś dalej są też dwie wieże Rycerzy Maltańskich, ale nie mam czasu ich szukać, wracam po ftirę :)

There's a bus to Nadur at 6:15.

Nadur

Coś znów źle spojrzałam na autobusy i w końcu poszłam nie tam, gdzie powinien jechać.
Więc siadam na ławce i pałaszuję ftirę. Jej, jakie to pyszne! Zasługuje na wszystkie te zachwyty! Pastizzi to przy takiej ftirze nic ;)
W końcu idę na przystanek, ale okazuje się, że to nie ten kierunek... Pytam jakiejś pani, pani też zakręcona, mówi, że spod jej domu jadą w obu kierunkach 307. Idę z panią, pani pyta siedzących na schodkach panów, panowie mówią, żeby sprawdzić na przystanku, bo z jednego jeżdżą w obie strony, trzeba pytać kierowców, bo nie zawsze to co mają napisane się zgadza. Ufff...
Ciemno już się w międzyczasie zrobiło.
Jedzie jeden, drugi, ale do Mgarr, potem w drugą stronę i też do Mgarr, hmm, o co chodzi? W końcu wsiadam w jeden, ten jadący do Mgarr, bo wolę już pojechać tam i wrócić, niż siedzieć w tej ciemności nie wiadomo ile czasu. Ledwo ruszamy, a tam z naprzeciwka jedzie do Rabatu! Kierowca zatrzymuje tego drugiego i się przesiadam :)

The

kościół w Nadur / the church in Nadur

Tajemnica się wyjaśnia – okazuje się, że autobusy jadą najpierw tam w dół do San Blas (gdzie też jest ładna plaża, tak mówią mieszkańcy, ale jakoś nie udało mi się do niej w końcu dotrzeć), a stamtąd zawracają i wtedy dopiero zatrzymują się na moim przystanku. I jeden jedzie do Mgarr, a inny do Rabatu. Ojej ;)
No ale zamotek z przystankami z Nadur to nie koniec, Na szczęście w Rabacie 311 rusza chwilę później, więc zdążam. W Ghasri siadam jeszcze przed posterunkiem puliziji, gdzie jest kiepskie darmowe wifi, żeby powysyłać fotki. Jest cicho i spokojnie o tej porze. Pięknie widać gwiazdy.

The