Ten blog
Ten blog
 
 
 
 

 świat / world  >>  chile, boliwia, peru 2017  >>  barajas


Chile, Boliwia i Peru 2017


między terminalami / between terminals

sp
Hiszpania - Barajas
15.04.2017
2 724 km

Samolot to CRJ-1000, takim chyba jeszcze nie leciałam. Coś mu grucha w podwoziu, gdy skręca ;) Ale za to ma duże okna ;) I jest wygodny. Szkoda tylko, że chmury znów wszystko zasłaniają, gdyby nie one, to byłoby widać pięknie całe wybrzeże.
W Barajas kilka razy już byłam, ale jeszcze nigdy nie widziałam tej okolicy tak zielonej.
Lądowanie o czasie.
Mamy prawie trzy godziny do najdłuższego lotu. Bagażem nie trzeba się martwić (mam nadzieję).
W Madrycie terminale są zaplątane, bo jest ich aż trzy. Że są trzy to nic wyjątkowego, ale że są tak daleko, że trzeba do jednego jechać kwadrans autobusem, a do kolejnego automatycznym podziemnym pociągiem, to już takie normalne nie jest. Mało tego, pasażer sam musi wiedzieć, z którego terminala ma lot (loty z 4 i 4S nie wyświetlają się w 1 ani w 2 i odwrotnie – zero informacji). A żeby było jeszcze śmieszniej, to terminal zwany oficjalnie 4S wszędzie na lotnisku jest oznaczony jako satelite. I żeby się w tym połapać, to naprawdę trzeba sobie wcześniej poczytać...

The plane is CRJ-1000, I guess it's my first time.

w Barajas / in Barajas

My jesteśmy w 4, więc musimy się tylko przemieścić pociągiem do satelite. Automatyczny pociąg wciąż mnie zadziwia. No bo skąd niby wie, że wszyscy już wsiedli i nikogo nie przytrzaśnie? Że nikt nie wskoczy w ostatniej chwili?
W 4S jest sporo gniazdek z prądem, najwięcej w łazience ;) Z darmowego wifi można korzystać do woli. Jestem już zmęczona i tęsknota za domem znów daje znać o sobie. Naprawdę nie chce mi się tam lecieć... ;)
Kanapki z jamon są po 8 euro...
W końcu zbliża się północ i czas załadować się do samolotu.

We're in terminal 4, so we must only take a train to satelite.

Madryt po zachodzie słońca / Madrid after sunset

Kurcze, powinna być do niego instrukcja obsługi! ;) Przed startem nagle za oknem robi się kompletnie ciemno... Hmm, wyłączyli prąd, czy co?! Dopiero po chwili zorientowałam się, że przecież sama sobie to okno zaciemniłam... guziczkiem, którym się przed chwilą bawiłam ;) Nie ma tu plastikowych zasłonek, a zamiast tego szyba zaciemnia się stopniowo ile chcesz. Do światełka nad głową też nie ma guziczka. Reguluje się je w telewizorku. Ech, ta technika ;)
Przede mną 13,5 godziny lotu. To mój rekord jak dotąd, nie wiem, czy dalej się w ogóle da? Może i tak, ale dystans ponad dziesięciu tysięcy kilometrów jest powalający.
Chce mi się spać, ale trzeba zaczekać na kolację – kurczak z ryżem, nie taki zły. Zajadam zajączka z domu, w końcu dziś Wielkanoc :/ Próbuję zasnąć. Wygodnie nie jest, ale miejsce obok mnie jest wolne, więc mam szansę zając pozycję choć trochę wertykalną ;) Okna w międzyczasie same się pozaciemniały, grrr.

It should have a manual! ;)