Ten blog
Ten blog
 
 
 
 

 świat / world  >>  chile, boliwia, peru 2017  >>  san pedro


Chile, Boliwia i Peru 2017


ufff, wreszcie koniec / ufff, finished finally

ci
Chile - San Pedro de Atacama
16.04.2017
14 752 km

W San Pedro autobus obwozi nas dookoła miasta, więc chwilę dłużej można podziwiać Andy. A dookoła, bo przystanek jest na parkingu na skraju miasteczka. Jak się później okazało, niedaleko jest targ i market z pamiątkami, a kawałek dalej cmentarz, na który nie udało mi się dotrzeć.
A miasteczko duże nie jest, więc orientować się łatwo. Do hostelu trafiamy jak po sznurku. Po chwili zjawia się reszta ekipy. Idę pod prysznic, póki jest jeszcze ciepła woda (podróż trwała 41 godizn).

The bus drivers around the town in San Pedro.

Licancabur - 5 920 m n.p.m.

I wychodzimy do miasta. Kurs dolara jest tylko nieco lepszy niż na lotnisku w Santiago. Ceny jedzenia lekko powalają. Duża woda kosztuje 1300 pesos, mała empanada na wynos 1000, w knajpie 3000. Ale tego można się było spodziewać, bo turystów tu więcej niż lokalsów...
W aptece chcę kupić tabletki na chorobę wysokościową, okazuje się, że są na receptę... Cholera. Mam niby Acard i coś tam jeszcze, ale chcę mieć miejscowy specyfik, tak na wszelki wypadek. Wszyscy mnie przekonują, że nie będzie potrzebny, ale wiem, że ból głowy dopadnie mnie prędzej czy później, tak jak w Kolumbii.
Wracamy do hostelu i po małym wieczorku zapoznawczym idziemy spać, bo jutro pobudka o czwartej.

And we walk to the city.