Ten blog
Ten blog
 
 
 
 

 świat / world  >>  chile, boliwia, peru 2017  >>  poznań


Chile, Boliwia i Peru 2017


kocham moje łóżko! / I love my bed! ;)

pl
Polska - Poznań
07.05.2017
30 110 km

PIENIĄŻKI
Miałam z sobą dolary. Niestety kupowane na górce, więc trochę na tym straciłam. Przy wymianie wychodziło mi 1,37 PLN za sola. Gdy płaciłam kartą złotówkową mbanku (bez opłat), wychodziło 1,26 PLN za sola – przy mniejszym kursie dolara.
Miałam z sobą dwie karty walutowe Alior Banku – w USD i w euro. Z kartą w euro nie dawało się zrobić kompletnie nic – zero komunikatu, nic. Muszę ją sprawdzić, bo z płatnością w euro też wynikł mi wcześniej jakiś nieznany problem, choć przy innych okazjach płaciłam i było ok.
Próbowałam wypłacić kartą w USD sole z bankomatu. Po pierwsze, wszystkie bankomaty, których próbowałam w Peru, dawały możliwość wypłaty tylko określonych kwot – 50, 100, 200, 500 itd soli. Nie było możliwości wypłaty dowolnie wpisanej kwoty. Niektóre pobierały swoją prowizję, inne nie.
Chcę wypłacić pieniążki, a tu nic. Komunikat, że nie ma środków. Kasę na koncie mam na sto procent... Próbuję po raz drugi i trzeci – nic. Próbuję zapłacić w muzeum za bilety dla wszystkich – odmowa... Wkurzyłam się nieźle, bo co to ma znaczyć?

MONEY

foto

Po jakimś czasie bank przysłał smsa, czy potwierdzam, że to ja próbowałam dokonać płatności na takie kwoty i zrobić wypłatę. Po potwierdzeniu karta została odblokowana i odtąd już nie było problemu z wypłatą. Ale co się nerwów najadłam, to się najadłam...
Alior Bank trochę źle to rozwiązał... Po cholerę mi karta do płatności za granicą, skoro takie płatności są z automatu blokowane?! Ja rozumiem, że jakieś zasady bezpieczeństwa itp., no ale bez przesady!!! Gdy (przed wyjazdem do Kolumbii) próbowałam zgłosić w Alior Banku, że będę w tych krajach i proszę mi nie blokować środków, to bank mi odpisał... że takich zgłoszeń nie przyjmuje (mbank kiedyś mi przyjął bez problemu, nie wiem jak teraz)! Wtedy z karty nie musiałam korzystać, teraz musiałam i gdyby nie pożyczka, to zostałabym kompletnie bez pieniędzy przez durny bank...
Inna osoba miała ten sam problem z kartą BZWBK... z tą różnicą, że bez żadnego smsa i uprzedzenia została na lodzie bez gotówki. Kolejna osoba po kilku wypłatach też nie mogła już dokonać kolejnej... Co te banki tak wariują?!
Z braku innych możliwości musiałam wypłacić pieniążki z bankomatu kartą złotówkową mbanku. Udało się za pierwszym razem, bez żadnych problemów. Przelicznik nie wyszedł zły, ale mbank pobrał za tą transakcję 10zł opłaty. Dobrze, że peruwiański bankomat nie pobrał nic.

After some time'

foto

CHOROBA WYSOKOŚCIOWA
No dopadła mnie ;) Niestety jak bardzo by się człowiek nie starał się nią nie przejmować, to się nie da. Niektórzy lądują z jej powodu w szpitalu, ze mną aż tak źle nie było, ale przez cały praktycznie czas odkąd wjechaliśmy w góry czułam się nieciekawie.
Brak apetytu, ból głowy – naprawdę spory (nie cały czas), ogólna słabość (prawie cały czas) to jej objawy. Oczywiście wysokości powinno się pokonywać z rozsądkiem, no ale na takiej objazdówce nie zawsze jest to możliwe, bo po prostu brakuje czasu na kilkudniową adaptację.
Na początku brałam Diuramid, który niby miał choć trochę chorobie wysokościowej zapobiegać (tak bardzo ogólnie na zasadzie zwiększenia wydolności przyswajania tlenu), ale było mi po nim bardzo niedobrze - w sumie to nie wiem, czy po Diuramidzie, czy po prostu od wysokości. Więc odstawiłam po kilku dniach.

Well, I've had it, too ;)'

foto

W miejscowych aptekach jest specjalny lek na chorobę wysokościową. Niestety w Chile jest tylko na receptę, więc te kilka dni miałam do tyłu (na szczęście kierowca naszego dżipa mnie poratował). Można go natomiast bez problemu kupić w Boliwii, choć tani nie jest (około 4 PLN za kapsułkę wychodziło), ale sytuację potrafi uratować!
Żucie koki też niby ma pomóc, ale mi ta koka – przy całym bajerze, że hura, prawdziwa koka! ;) jakoś nie podchodziła, choć widać było, że miejscowi ją faktycznie żują. Liście są suche i mają specyficzny smak – jednym przypadną do gustu, innym nie ;)
Inne osoby też miały problem z chorobą wysokościową, ale nie przez aż tak długi czas, mnie po prostu przez większość czasu było słabo, a to było bardzo wredne, nie pozwoliło się tak do końca nacieszyć wyprawą i pięknymi miejscami... Aczkolwiek ciekawe było obserwować zachowanie swojego organizmu w takich warunkach ;)

There is a special medicine for soroche in local pharmacies.'

foto

CO MI SIĘ PODOBAŁO?
Cała ta wyprawa mi się podobała. Bardzo! Właściwie nie było miejsca, które by mi się nie podobało z tych, które odwiedziliśmy. A nad większnością z nich piałam z zachwytu ;) Tak, jak pisałam na początku było to spełnienie moich dzicięcych marzeń i będąc w tych wszystkich miejscach wciąż miałam poczucie nierzeczywistości i wciąż nie mogłam uwierzyć, że naprawdę tam jestem.

A CO MI SIĘ NIE PODOBAŁO?
Przede wszystkim to, że na każdym kroku byłam traktowana jak chodzący portfel... Nienawidzę tego uczucia, bo owszem, lubię pomagać i zostawiać lokalnym ludziom moje pieniądze, no ale przy moich zarobkach i oszczędzaniu na podróże każdej możliwej złotówki nie jestem w stanie być dojną krową... A ludzie tam nie są w stanie chyba tego zrozumieć...
Nie mówię o na przykład bilecie do Machu Picchu, który jest drogi horrendalnie, no bo tu wiem z góry ile to kosztuje i chcę to idę, a nie chcę to nie idę. Mówię rzeczach, które działy się przez większość czasu typu gringo = góra pieniędzy. Być może było tak dlatego, że nasza trasa wiodła po miejscach typowo turystycznych, a już w Mollendo czy Chivay na targu płaciliśmy za obiad chyba normalną cenę, ale jednak... lekki niesmak pozostał.
Druga rzecz to moje niezbyt dobre samopoczucie przez prawie cały czas wyprawy. No ale to już mój problem.
Niezgrane towarzystwo, ale nad tym nie będę się już rozwodzić.
Ogólnie do wielu z tych miejsc chciałabym wrócić i nieco inaczej sobie to wszystko zorganizować. Przede wszystkim mieć własny transport, bo zabrakło mi możliwości zatrzymania się czasem i po prostu połażenia. Nacieszenia się. Na to niestety nie było czasu, a i czasem chęci ze strony grupy, gdy na przykład zamiast wynająć taksówkę braliśmy bez sensu zorganizowaną wycieczkę. Nauczka na przyszłość...

WHAT I LIKED?