Sycylia marzyła mi się chyba od prawie zawsze. No może nie aż tak, jak Ameryka Południowa, ale też od bardzo bardzo dawna. W szczególności po tym, jak się naoglądałam i naczytałam Ojca Chrzestnego (co jst dość oczywiste) i Sycylijczyka (co już taką oczywistą lekturą nie jest).
Sama nie wiem, dlaczego lecę dopiero teraz. I na niecały tydzień, gdy planowałam na dwa ;) No dobra, wrócę tam jeszcze kiedyś, w bardziej sprzyjających okolicznościach ;)
I guess Sicily has been my dream from almost always.