Ten blog
Ten blog
 
 
 
 

 polska / poland  >>  bałtyk i bieszczady / baltic sea and bieszczady 2006  >>  chełmno

pl
Polska - Chełmno
16.09.2006
143 km

Rano mieliśmy wyjechać o wpół dziesiątej, ale Mój Ktoś zaspał. Przyjechałam po niego po dziesiątej, a jeszcze się okazało, że trzeba wstąpić do Ewy po śpiwór. Więc w sumie wyjechaliśmy z Murowanej dopiero przed jedenastą.
Jechało się fajnie. Chciałam koniecznie jechać przez Chełmno, żeby odwiedzić jeszcze raz ciocię. Tak sobie tłumaczyłam, że tam droga jest raz, że ładna, a dwa, że znajoma. Ale chyba po prostu potrzebowałam tam pojechać.
Weszłam na chwilę do klasztoru, tak o, żeby się pokazać. Na furcie siedziała ta sama siostra, co zwykle i nawet mnie poznała. Były jeszcze dwie inne i jedna z nich koniecznie chciała zaprosić na kawę. Mój Ktoś nie chciał w ogóle wchodzić, ale jakoś go namówiłam.
Weszliśmy do pokoju gościnnego. A ja właściwie cały czas jakoś dziwnie czułam, że ciocia Lena też tu jest. Czułam, jakby miała za chwilę przyjść.
Przyszła jakaś jedna siostra, ale w ogóle jej nie znałam i jakoś nie wzbudziła mojej sympatii. Ale potem przyszła siostra Wincenta, o której ciocia zawsze mówiła. Dowiedziałam się, że ciocia Lena po prostu jednego dnia zasłabła, a trzy godziny potem spokojnie odeszła i tyle. Cieszę się, tak mnie ta sprawa męczyła, a teraz, jak się o tym dowiedziałam, to będę już spokojniejsza. Chyba po to w ogóle tu przyjechałam. Siostra Wincenta mówiła, że ciocia do końca siadała sobie w fotelu i lubiła o nas opowiadać. Tak, że nawet siostra Wincenta pytała się o Izę i ciotkę Gotkę. A na koniec jeszcze mnie wyściskała.

We

foto

Chciałam iść jeszcze na cmentarz. Ta niesympatyczna siostra poszła z nami. Chciałam być tam przez chwilę sama, ale się nie udało. A tak musiałam odmawiać modlitwy. Dobrze, że tylko przez chwilę. Fajnie, tak się cieszę, że tu przyjechałam! Ciężko to wytłumaczyć, ale teraz tak sobie myślę, że coś mnie tu przygnało, jakaś wewnętrzna potrzeba.
A może i ciocia maczała w tym palce, bo za Chełmnem mieliśmy tak piękną drogę, że w naszym kraju to aż niemożliwe! Jechaliśmy przez piękne wzgórza morenowe, słonko świeciło, a sama droga już chyba lepsza być nie mogła, zero dziur czy kolein, asfalt jakby kładziony wczoraj. Chyba znów ciocia nas tak ładnie pokierowała (tym razem już gdzieś tam z góry).

Instead