polska / poland >> bałtyk i bieszczady / baltic sea and bieszczady 2006 >> wetlina
Bałtyk i Bieszczady / Baltic Sea and Bieszczady Mountains 2006
trzy granice / three borders
Polska - Wetlina
23.09.2006
1 043 km
Pobudka o wpol 9 dopeiro. Znów wychodzimy dopiero o 10, niestety.
Busik zabiera nas na Przełęcz Wyżnowską – siedzimy z tyłu.
Idziemy na Rawki. W schronisku herbata. Jest tu jak na Jamnej.
Droga w górę lasem bukowym, stromo w cholerę, ciężko iść.
Na górze karłowate jarzębiny i buki.
Mała Rawka bez przystanku, bo jest tu akurat jakaś wycieczka.
Wielka Rawka, wieje w cholerę. Jemy. Śmieci leżą, niestety.
We
Busik zabiera nas na Przełęcz Wyżnowską – siedzimy z tyłu.
Idziemy na Rawki. W schronisku herbata. Jest tu jak na Jamnej.
Droga w górę lasem bukowym, stromo w cholerę, ciężko iść.
Na górze karłowate jarzębiny i buki.
Mała Rawka bez przystanku, bo jest tu akurat jakaś wycieczka.
Wielka Rawka, wieje w cholerę. Jemy. Śmieci leżą, niestety.
We
Dalej schodzmy na Krzemieniec. Żeby to było zejście, jest zejście i wejście. Ale na trzech granicach super. Dużo wiary (nie dlatego jest super ;) ). A my schodzimy do pierwszego słupka słowacko ukraińskiego.
Idziemy z powrotem. W dół jezcze jakoś, ale pod górę na Rawkę masakra. Gorąco, zatrzymuję się co chwilę. Na górze znów wieje, schodzimy, widać helikopter straży granicznej.
Znów schodzimy lasem, nudy, idzie się i idzie. Masakra w dół, mieliśmy już dość, a tu jeszcze ładny hektar. Dowlekliśmy się do Ustrzyk, ale na koniec jeszcze asfalt, bez snesu. Byliśmy głodni, wiec przystanek w Kremenarosie. Plendze! :)
We
Idziemy z powrotem. W dół jezcze jakoś, ale pod górę na Rawkę masakra. Gorąco, zatrzymuję się co chwilę. Na górze znów wieje, schodzimy, widać helikopter straży granicznej.
Znów schodzimy lasem, nudy, idzie się i idzie. Masakra w dół, mieliśmy już dość, a tu jeszcze ładny hektar. Dowlekliśmy się do Ustrzyk, ale na koniec jeszcze asfalt, bez snesu. Byliśmy głodni, wiec przystanek w Kremenarosie. Plendze! :)
We
Dalej w kierunku naszym. Pytamy o Muczne kierowcy. A straży granicznej o przejscie przez granice.
Kupujemy plastry i kubek dla mnie.
I już do domku, ostatnie schody. Ale to nie koniec, bo kąpię się i idziemy na ognisko. Opowiadania, kiełbaki, żule i dudek. Gwiazdy. Ognicho w parku za zgodą leśniczego. Grzybki.
Po dziesiątej właściciele idą. Zostajemy sami, nażarci, ognicho super, koziołki i sowy i gwiazdy i żule.
O wpół drugiej idziemy spać.
We
Kupujemy plastry i kubek dla mnie.
I już do domku, ostatnie schody. Ale to nie koniec, bo kąpię się i idziemy na ognisko. Opowiadania, kiełbaki, żule i dudek. Gwiazdy. Ognicho w parku za zgodą leśniczego. Grzybki.
Po dziesiątej właściciele idą. Zostajemy sami, nażarci, ognicho super, koziołki i sowy i gwiazdy i żule.
O wpół drugiej idziemy spać.
We