Na szczęście wszystko idzie zgodnie z planem. W Warszawie jestem punktualnie, autobus też przyjeżdża punktualnie i nie stoi w korkach, więc czasu na lotnisku mam sporo. Tym bardziej, że odprawę zrobiłam jednak przez internet i w kolejce z bagażem nie czekam wcale.
Z Basią i Łukaszem spotykam się przy bramce.
To mój pierwszy lot z Qatar Airways i pierwszy tak długi. Słonko szybko i pięknie zachodzi.
W A320 są monitory, którymi można się pobawić. Można podejrzeć trasę i parametry lotu (super, wracamy do czasów z początków lotnictwa ;) ). Ukrainę, Irak i Syrię grzecznie omijamy. Choć i tu pewnie jest pole do manewru, na monitorach można wyświetlić cokolwiek. Można pograć w jakieś gry, posłuchać muzyki albo obejrzeć film. Co podczas tak długiego lotu bardzo się przydaje.
Na obiad wybieram danie z wołowiną, ale nie jest to najlepszy pomysł, bo mięso jest okropnie łykowate. Reszta całkiem ok, a przyznać trzeba, że porcje są na tyle duże (i różnorodne), że spokojnie można się najeść.
Lot mija częściowo w chmurach. W dali szwędają się jakieś burze. Ale poza tym pięknie widać gwiazdy.

luckily everything is like in the plan.