Ten blog
Ten blog
 
 
 
 

 europa / europe  >>  europe tour 2009 >>  varna


Europe Tour 2009


pośpiech / hurry

bg
Bułgaria - Varna
31.07.2009
3 696 km

W Obzor zatrzymaliśmy się, żeby coś zjeść dobrego. Właściwie nie jedliśmy śniadania, a dla mnie to ostatnia okazja, żeby jeszcze zjeść coś dobrego bułgarskiego. Wypatrzyłam knajpkę w bocznej uliczce i był to strzał w dziesiątkę, jedzonko pycha!
W dodatku miasteczko całkiem urokliwe ze starymi domkami porośniętymi winogronem. Plaży nie było już czasu szukać, zrobiło się całkiem późno.
W dalszej drodze zaczął padać deszcz. Chciałam jednak koniecznie jeszcze zobaczyć Moreto, więc zjechaliśmy na chwilę w bok, choć czasu zrobiło się przez to na styk. I nie żałuję, bo przez deszcz plaża była prawie pusta, a morze miało cudnie błękitny kolor. Do tego fale, granatowe chmurne niebo i było pięknie! Najchętniej bym do wody jeszcze wskoczyła, ale czas gonił już bardzo.

We


A potem zaczęły się problemy. Już po drodze do Varny jakaś ciężarówa zawaliła drogę, przez co wszyscy się wlekli. Na wjeździe do miasta jeszcze gorzej, korek okropny, roboty drogowe i objazd do Sofii, w dodatku do lotniska drogowskazu zero. Pytaliśmy kogo popadnie, w końcu pojechaliśmy tym objazdem.
Korek się trochę rozładował, ale minut do końca odprawy zostało dziesięć. W końcu, błądząc jeszcze po drodze jakoś do lotniska dojechaliśmy. Okazało się, że jest kilka terminali, uff, zamieszanie niezłe.
Na lotnisku ludzi pełno, jakaś okropna kolejka na lot do Moskwy, w dodatku mam stresa, bo kilka dni temu donoszono, że wykryto tu świńską grypę.
Przy moim chequeinie już pusto (dziesięć minut po czasie), na szczęście udało się jeszcze uprosić panie, żeby mnie wpuściły. Nie wpuściły mojego koca, a szkoda. No ale dobrze, że zdążyłam ;) Taka byłam zakręcona, że nawet nie poszłam na taras fotografować samolotów.

We