Ten blog
Ten blog
 
 
 
 

 świat / world  >>  gruzja / georgia 2010 >>  achałcyche


Gruzja / Georgia 2010


dysputa w marszrutce / debate in marshrutka

gg
Gruzja - Achałcyche
4.11.2010
2 829 km

Po drodze pani, która siedzi obok mnie częstuje mnie ciastkami i mandarynkami :) Daje mi numer telefonu, choć po rusku nie umie i nie wiem za bardzo o co jej chodzi, ale chyba zaprasza do siebie?
Na postoju jakaś dziewczyna się do mnie uśmiecha i uśmiecha, w końcu okazuje się, że to Karolina! :) Co za spotkanie :)
Wsiadamy z powrotem do marszrutki, panie teraz już mnie zagadują obie, zapraszają koniecznie do ich wioski, która jest dwadzieścia kilometrów za Achalcyche. Ponoć jest tam jakiś ksiądz Jerzy polskiego pochodzenia. Teraz już pół marszrutki gada i gada i kombinuje, dzwoni gdzieś, żeby zdobyć numer do owego księdza. W końcu dzwonią do niego z czyjegoś telefonu, który przechodzi z rąk do rąk. Tłumaczę księdzu, że bardzo by nam było miło, ale jesteśmy bardzo zmęczeni i tylko na jeden dzień w Achałcyche i szkoda nam czasu, żeby jeździć gdzieś dalej. On na to, że ma samochód i nas zawiezie i że oddzwoni za pięć minut. Po konsultacji z bratkiem stwierdzamy, że jednak zostaniemy w Achałcyche. Mówię księdzu, że bardzo dziękujemy, ale odwiedzimy go następnym razem, bo przecież wiemy już na pewno, że kiedyś jeszcze tu wrócimy. Głupio okropnie odmawiać, ale przecież nic na siłę...
Wysiadamy w Achałcyche.
Oczywiście od razu napadają nas taxiarze, że oni nas zawiozą do Vardżija jeszcze dziś, że tam możemy przenocować. Ale my nie chcemy! Ratunku ;) W końcu jeden taxiarz się zlitował i mówi, że zaprowadzi nas do pobliskiego hotelu. Hotel niedaleko, przy głównym placu, więc może nie jest to najlepszy pomysł, ale nie chce mi się łazić i szukać innego - ciemno już.
Wychodzi właściciel, wołają jakąś dziewczynę, która ponoć gada po angielsku. Dziewczyna przychodzi, pytam po ile pokój, ona mierzy mnie wzrokiem, ocenia, i to wcale nie ukradkiem - bardzo zabawne doświadczenie ;) Mówi, że po 30 lari od osoby. No nie, zdecydowanie za drogo! Już chcemy iść dalej, ale dziewczyna nagle mówi, że dla nas cały pokój na trzy osoby po 50 lari. No dobrze, to już lepiej, więc idziemy na górę zobaczyć. Ok, bierzemy. Taxiarz towarzyszył nam aż to tego momentu, upewnia się, że wszystko ok i dopiero wtedy odchodzi.

On the way the lady sitting next to me