Ten blog
Ten blog
 
 
 
 

 europa / europe  >>  malta 2015  >>  riomaggiore


Pisa, Cinque Terre i Malta 2015


tłumnie, ale pięknie / crowdy but beautiful

it
Italia - Riomaggiore
25.09.2015
1 666 km

Rano wstaję trochę wcześniej. Guillermo jest jeszcze w domu, więc jemy razem śniadanie.
Wychodzę znów po dziewiątej, z myślą, że może i dziś autobus się choć trochę spóźni. Spóźnił się dwie minuty – w sam raz ;)
Dziś już wiem, gdzie wysiąść, żeby się nie zakręcić. Pociąg do Cinque Terre spóźnia się 'tylko' dwie minuty ;)
W międzyczasie oddaję jeszcze bagaż do przechowalni (3 euro). Przechowalnia zamknięta, trzeba dzownić. Dziewczyna jakaś czeka już dziesięć minut. Więc dzwonię i dzwonię, chyba tak trzeba, bo pani w końcu przychodzi. Kseruje dowód osobisty, potem tą kartkę oddając przy odbiorze.

I

foto

Wysiadam w Riomaggiore, bo jednak sprawdzają bilety ;) Zresztą nawet dobrze wyszło, bo tej godziny na Manarolę by mi potem zabrakło... Trochę mi żal, no ale trudno.
W Riomaggiore dziki tłum. Pełno wycieczek się szwęda.
Miasteczko samo w sobie jest super, a w dodatku okazało się, że przedpołudniowa godzina jest całkiem ok na fotki :) Więc łążę w te i we wte focąc. A miasteczko jest bardzo fotogeniczne!
Może niepotrzebnie jadłam rano śniadanie, bo już trochę zgłodniałam. Kupuję w sklepie chipsy – najtańsze i najsensowniejsze, co było. Przysmaków żadnych miejscowych nie ma. Ani moich ulubionych ciasteczek.
Siadam na schodach i zajadam. Chipsy całkiem dobre, wystarczyły mi do wieczora :)

And

foto

Jak już tu jestem, to idę jeszcze do kościółka, choć właściwie powinnam już ruszać w drogę. W planie mam dotrzeć dziś jeszcze do Portovenere. No a skoro juz jestem przy kościółku, to idę jeszcze do castello, czyli zamku, który jest tylko nieco wyżej.
Biletów nie ma, a widoki ekstra! Warto się tu wdrapać. Widać kościółek, główną ulicę, która wcina się w dolinę i te kolorowe domki :) Super!

And

foto

No i w końcu już wyruszam na szlak. Dzwony wybijają akurat południe.
Ten odcinek nie jest płatny.
Schody, a potem dróżka prowadzą ostro pod górę. Oglądam się co chwilę za siebie, bo widoki są piękne! Widać całe Riomaggiore i północne wybrzeże. Choć chwilami się przeklinam, co też mnie tu zapędziło, bo kondycha okropna! ;)
Potem okazało się, ze była też inna dróżka w górę, wychodząca chyba z głównej ulicy, ale pewnie nie aż tak widokowa. Wejście tym szlakiem zabrało mi godzinę.
Na górze czeka biały, zamknięty kościółek. Nazywa się to miejsce La Croce, kościółek – Madonna di Montenero. Są ławeczki, są widoki, jest cudnie cicho i spokojnie, bo jednak niewielu ludzi tu dociera. Robię sobie więc półgodzinną przerwę na odpoczynek. Należy mi się ;)

And