Ten blog
Ten blog
 
 
 
 

 europa / europe  >>  malta 2015  >>  xagħra


Pisa, Cinque Terre i Malta 2015


Ġgantija Temples i Ta' Kola

mt
Malta - Xagħra
3.10.2015
2 857 km

Rano idę na pocztę po znaczki i w końcu do sklepu. Więc śniadanie to uczta z sałaty, ze świeżutkich pomidorków z tradycyjnym serkiem, dżemu figowego, tradycyjnych migdałowych ciasteczek i świeżutkiego chleba, pachnącego jak marzenie, mrrrr :)
Wino też kupiłam jakieś miejscowe, ale potem okazało się, że nie było zbyt dobre.
W Rabacie planowałam mieć trochę czasu na wizytę w pastizzerii, ale nie wyszło, bo od razu miałam autobus (307) do Xagħra.
Jest tam
(9 euro), czyli kamienne świątynie datowane na około trzy i pół tysiąca
lat przed naszą erą.

The

widoki ze świątyni / views from the temple

Hmm, ponieważ w nazwie jest liczba mnoga, to szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś więcej...
Najpierw wchodzi się do muzeum, gdzie można obejrzeć oryginały lub kopie rzeczy, które tu znaleziono. Plus próba odtworzenia co ludzie tu dawniej zamieszkujący jedli (to akurat jest oczywiste), jak się ubierali czy jakie nosili fryzury – to z figurek. Fryzury mieli jak obcięte na garnek ;)
Można obejrzeć też film, ale klima w tym miejscu tak daje, że rezygnuję.
Ogólnie bardzo to wszystko ciekawe, choć po tylu tysiącach lat wiadomo, że zbyt wiele nie wiadomo ;) Nie to, co Rzymianie ;) I za dwa euro można kupić sobie pamiątkową 'monetę'. Naciągnęli mnie ;)

The

oto i ona - Świątynia Gigantów / here it is - Giantts' Temple

Dalej wychodzi się na dwór (nareszcie ciepełko!). Jest kilka tablic niezbyt wiele wnoszących. I dociera się do punktu głównego, czyli świątyni (a właściwie dwóch świątyń w tym samym 'budynku'). No cóż, normalnie lubię takie kamloty i pozostałości po dawnych cywilizacjach, ale te mnie nieco rozczarowały.
Jest to po prostu kupa kamieni z kilkoma pomieszczeniami, kawałkiem stołu czy ołtarza i niczym poza tym. Wychodząc odruchowo szuka się kolejnej kupy kamieni...
Może jestem niesprawiedliwa, ale naprawdę bardziej zainteresowały mnie kwiatki znajome z Sardynii, palmy i widoki za murkiem ;) Moim zdaniem za tą cenę nie warto. No ale nie żebym marudziła ;) Chciałam choć jedną taką świątynię zobaczyć, więc zobaczyłam. Na Malcie też jest ich kilka, ciekawe, jak wyglądają tamte?

The

Xagħra

Ggantija Temples są wpisane na listę UNESCO. Piszą, że jest to jedyna na świecie tak stara wolnostojąca świątynia. I dziwią się, jakim cudem została zbudowana, może przez olbrzymów? Ggantija zresztą to po maltańsku olbrzym. Bo głazy, z których ją zbudowano ważą ponad pięćdziesiąt ton, a mierzą ponad pięć metrów.
No cóż, piramidy i Stonehenge też jakoś zbudowano, tyle że w Egipcie zachowały się obrazki, tu nie.

The

Ta'Kola Windmill

W cenie biletu można też odwiedzić młyn Ta' Kola, jeden z wielu na wyspie zbudowany przez Rycerzy Maltańskich. Co ciekawe, mieli oni w swoich czasach monopol na młyny... Było ich na wyspie dwanaście (znaczy młynów, nie rycerzy) i piszą, że ten jako jedyny może jeszcze pracować.
Zbudowany w 1725 roku, należał pierwotnie do młynarza imieniem Nicolas (ta' Kola to po maltańsku Nicolas), który pracował tu i mieszkał z rodziną. To jest ciekawe, bo nasze młyny same w sobie nie były zamieszkane.
Zewnętrzna część jest cała w rusztowaniach i niewiele widać. Więc pracy młyna też nie można zobaczyć.
Za to na dole jest wystawa narzędzi. Jest i palenisko, bo niektóre z tych narzędzi młynarz wytwarzał sam. Na piętrze jest mała część mieszkalna urządzona tradycyjnymi meblami.
Schody prowadzą jeszcze wyżej, gdzie w malutkim pomieszczeniu można zobaczyć serce młyna. Szkoda, że nie działa.

The

we młynie / inside the windmill

Na dole są też plakaty o wytwarzaniu chleba i wina. Czytam tylko trzy po trzy, bo spieszę się na autobus. Kurcze, okazuje się, że spojrzałam na 322, ale nie w tym kierunku. Do właściwego mam pół godziny, więc idę zobaczyć miasteczko.
Widać tu kamienne pięknie rzeźbione balkony. I to w budynkach, które wyglądają na całkiem nowe. W innych miejscach balkony są drewniane. Te tutaj też są albo tradycyjnie pozamykane, albo otwarte jak nasze. Wyglądają super.
Na wielkim placu przy młynie nie widać kompletnie nikogo, głucho wszędzie, pusto wszędzie. Na wielkim placu z kościołem ludzie sobie za to siedzą. Mnie jednak zainteresowała pastizzeria, która jest tuż obok. Super! Tym razem francuskie z serem (jedno 0,35 euro). Te najlepsze są ciepłe, ale na później też można sobie wziąć.
Autobus jedzie też stąd, więc nie wracam już tam ;)

The